Zrobiłem sobie dzień wolny od gry w 'plejaka' ;) Nie to żebym się chwalił, że mam. Po prostu ostatnio miałem codzienne wieczory z Wiedźminem.
Także przez moją ostatnią pasję przegapiłem kilka spotkań. Jednak swoje przemyślenia mam po tym co przeczytałem czy zobaczyłem w skrótach spotkań.
Kwestia numer jeden. Skorża jednak zwolniony. Urban zatrudniony. Legia od Lecha piłkarzy - Lech od Legii trenerów. Tym razem przy Łazienkowskiej lepszy był Kolejorz po błędzie Kuby Rzeźniczaka. Ale zaczęło się od błędu Jodłowca. Bramka Hamalainena i 0-1 na Łazienkowskiej stało się faktem. Później jeszcze starali się Jodłowiec, Nikolić, Kucharczyk i ponownie Nikolić zmienić wynik meczu, ale bez skutecznego rezultatu. Poznaniacy wygrywają w Warszawie i 'awansują' na przedostatnie miejsce w tabeli! :D Ależ to brzmi ;)
Kwestia numer dwa. Piast na własnym stadionie przegrywa z Koroną Kielce! Ten Piast, który miał ostatnio furę szczęścia! Ten Piast, który jest nadal liderem, ale już nie może się czuć tak pewnie.
W meczu z Koroną Piast miał karnego. Vacek strzelił marnie. Sam bym to obronił. Serio! Ale jedenastka podyktowana zbyt pochopnie. Takie faule to i w środku pola są często puszczane.
Później jeszcze strzał w słupek był, ale na największe słowa pochwały zasługuje zawodnik Korony!
Bartłomiej Pawłowski, bo o nim mowa, miał super początek meczu! Później zgasł. Ale strzał z 23 minuty (chyba) był rewelacyjny!
Jaga -Wisła! Tutaj Wisła mogła prowadzić 0-2 zanim nadeszła minuta Jagiellończyków. Także 23 minuta i gol dla Jagi! Niestety dla nich to były dobre złego początki. Później na boisku królowała już tylko Wisła. Głupi faul Modelskiego i karny dla Białej Gwiazdy, Fajny mecz Burligi, Brożka i Jankowskiego. Po spotkaniu z Podbeskidziem było sporo głosów, że Wiślacy wystrzelali się aplikując Janosikom sześć bramek. Teraz 1-4 w Białymstoku! Trener Probierz oddał się do dyspozycji zarządu, ale zarząd powiedział, że jest wszystko 'cacy' i nie zwolni Pana Michała. :)
Cracovia - Pogoń i tutaj także padł wynik 4-1 dla krakowian. Chyba ekipy z Krakowa się umówiły w ten weekend ;) W tym spotkaniu do przerwy mecz był wyrównany i bez lepszych sytuacji. Chociaż 'Kapustka stworzył zagrożenie'. Trochę zabawnie brzmi połączenie tych słów. Kapustka i zagrożenie. Co najwyżej sraczką, ale to może zrozumieć mój kumpel Mariusz :D
W drugiej połowie fajnie zagrał Cetnarski, swoje dołożyli także Wójcicki i Rakels.
A propos Wójcickiego. Jestem w szoku 'jak jego grzywka mogła zachować taki spokój i formę w trakcie całego spotkania!' ;)
P.S. To była dopiero pierwsza porażka Portowców w tym sezonie!
Zagłębie - Górnik Ł. W tym meczu już w 9 minucie Czech Papadopulos mógł wyprowadzić Miedziowych na prowadzenie, ale Łęcznian uratowała poprzeczka. W 80 minucie były gracz Wisły Płock - Krzysztof Janus wywalczył karnego i wydawało się, że gospodarze wywalczą komplet punktów. Jednak znowu Michal Papadopulos marnuje superokazję. Nawet nie trafia w światło bramki! Niweczy wysiłek całego zespołu.
Termalica - Lechia - spotkanie bez wielu okazji i jakieś takie nijakie. Bramka z karnego, którego chyba nie powinno być i tyle 0-1 dla Lechii.
P.S czekam na przebudzenie Krasicia ;)
Górnik Zabrze - Podbeskidzie. Mecz, który odbywał się w dniu urodzin Fabiana Hiszpańskiego (byłego Wiślaka). Sto lat Fabian i dużo zdrowia. Niech kariera się rozwija i kontuzje Cię omijają ;) Niestety murawy nie powąchałeś nawet, a mogłeś wejść.
2-0 po bramkach Demjana i Mójty. Zwłaszcza druga bramka warta uwagi, ale lepiej mógł się zachować Kasprzik.
I na koniec mecz Ruch - Śląsk. Grali jako pierwsi w tej kolejce, ale opisuję jako ostatnich.
Początek meczu należał do Śląska.Strzał w poprzeczkę Danielewicza był tego przykładem.
Ale końcówka pierwszej części spotkania była 'Niebieskich'. Kolejna w tym sezonie bramka Stępińskiego i Ruch na prowadzeniu! Pawełek bez szans!
W drugiej połowie od razu Stępiński miał sytuację do podwyższenia wyniku i nawet 'Mr Penalty', czyli Szymon Marciniak z Płocka, podyktował jedenastkę, ale po chwili (słusznie) zmienił swoją decyzję. W końcówce spotkania gorąco się zrobiło na murawie. Czerwona kartka dla Grodzickiego (zasłużona - niepotrzebnie tak machał rękoma). A następnie w końcu jedenastka słusznie podyktowana dla Chorzowian. Do piłki podchodzi Lipski i marnuje sytuację! Trener Fornalik skwitował to mniej więcej takimi słowami : Ja pier... No jedenastkę zmarnował, no...
Ale na największe słowa uznania w tym meczu zasługuje ceremonia przedmeczowa!
Mecz numer 500 w polskiej ekstraklasie rozegrał Łukasz Surma!!!
Sądzę, że jeszcze parę ładnych lat poczekamy aż ktoś pobije ten rekord! Trzeba jeszcze dodać, że piłkarz Ruchu miał 2,5 roku przerwy w grze na ekstraklasowych boiskach! A wynik mógł być przynajmniej o 50 spotkań większy ;) Gratulacje!
A tak już na sam na koniec napiszę o Wiśle Płock.
Byłem 17 października na meczu Dolcan - Wisła w Ząbkach z moim bratem, Krzychem. Jakże ciężko nam było momentami ukryć naszą radość z boiskowych wydarzeń. Niestety niefortunnie usiedliśmy. Byliśmy raptem kilka metrów od młyna Ząbkowian. Mecz fajny, pomimo tylko jednej bramki. Bramka Darmochwała ładna. Super występ Kiełpina. I bardzo dobry mecz Stefańczyka, który musiał się sporo nabiegać. Dobrze, że wszyscy nasi zawodnicy wytrzymali kondycyjnie to spotkanie. Największe brawa należą się jednak Sewerynowi Kiełpinowi, naszemu płockiemu Casillasowi ;) Wybronione parę piłek i wyłapany rzut karny to wartość dodana do gry zespołu! Sporo sytuacji zmarnował Krzywicki. Na nasze szczęście w tym meczu grał w drużynie z Ząbek :)
Przed spotkaniem Cezary Stefańczyk mówił, że Wisła jest w bojowym nastroju i przyjechała po zwycięstwo. Po meczu trener Dźwigała powiedział, że jego zespół walczył i za to należą się gratulacje, ale zganić ich trzeba za nieskuteczność. A także, że zespół z Ząbek był w tym spotkaniu lepszy. Po pytaniu czy karny był zasłużony odpowiedział: "Nie wiem, nie widziałem. Z mojej perspektywy było tam zagranie ręką". ;) Takie nie wiem, ale się wypowiem ;)
Po spotkaniu krótkiej wypowiedzi udzielił mi także 'man of the match' Seweryn Kiełpin. Powiedział, że kompleksu braku centymetrów we wzroście nie ma, ale cieszy się z obronionej jedenastki. Także wspomniał, że potrzebował takiego spotkania gdzie będzie wyraźna jego pomoc w meczu i wydatnie będzie widoczny jego wkład w zwycięstwo całej drużyny. Co do jedenastki to dodał, że już nie pierwszy raz w tym sezonie sędziowie dyktują kontrowersyjny rzut karny.
Byłem także na meczu Wisła - Chrobry, ale o tym meczu nikt nie chciałby pamiętać więc opiszę go chwilą ciszy... ---- ... ---- ... ---- ... ---- ...
Dziękuję Dobranoc ;) Patrzmy z optymizmem w przyszłość!
wtorek, 27 października 2015
niedziela, 11 października 2015
Polska na EURO!!!
Jeeeeeeest!!!!
Nadal przepełnia mnie radość i nie dowierzam troszkę, ale MAMY TO!!!!! Awans do EURO 2016 we Francji!!!
Zabawne było jak Borek i Hajto już w 82 minucie zaanektowali Francję :D Dokładnie powiedzieli "jeszcze osiem minut i Francja będzie nasza!"
Jestem przekonany, nawet prawie pewny, że po strzale Krychowiaka piłka jeszcze otarła się o Glika! Ale cała ta akcja, rozegranie tego rożnego było fenomenalne! Później pomyłka Pazdana, ale nawet większy błąd popełnił arbiter z Turcji! Faul był przed polem karnym i jedenastka nie powinna być podyktowana. Nieskromnie powiem, że też wyczułbym Waltersa, ale pewnie podobnie jak 'Bambi' nie sięgnąłbym tego.
Brawo Nawałka, który potrafił z zawodników niemających wiary w siebie stworzyć Drużynę! Drużynę, której boją się Irlandczycy, Szkoci i nawet Niemcy!
Brawa należą się oczywiście Lewandowskiemu, który do tej pory strzelał bramki tylko z rywalami mało wymagającymi. Teraz dwie bramki strzelone Szkotom w bardzo ważnych momentach. I jedna ta najważniejsza, dzisiaj z Irlandią! Dziękujemy.
Brawa należą się także Milikowi, który strzelał w pewnym momencie chyba równie ważne bramki. Brawo Pazdan! Brawo Glik!, Brawo Fabiański i Szczęsny! Brawo Mączyński! (nie wierzę, że to piszę, ale należy mu się) Brawo Grosik! Brawo Peszko za trzymanie luzu w szatni. Jutro będzie bój z Finlandią ;) Mila także brawo! Brawo Piszczek za asystę z Niemcami! Brawa dla nich wszystkich! Bo naprawdę wszystkim te brawa i gratulacje należą się! Należy im się to jak psu buda!
Dziękujemy!!! Dziękujemy!!! Dziękujemy!!!
Ale wiecie co jest najlepsze w tym wszystkim? Że na tą chwilę rywali na EURO mamy następujących:
Islandia - bardzo w naszym zasięgu, a nawet bym powiedział, że do pokonania ;)
Czesi - w naszym zasięgu. Trzeba zagrać z nimi lepiej niż na EURO 2012
Walia - zdecydowanie w naszym zasięgu
Irlandia Północna - do pojechania
Rumunia - umiejętności słabsze od naszych reprezentantów
Albania - do pojechania
Hiszpania - bardzo ciężki przeciwnik
Niemcy - patrz wyżej
Anglia - niewygodny rywal + patrz wyżej
Włochy - patrz wyżej ;)
Portugalia - dobrzy są, ale przecież ostatnimi czasy graliśmy trzy razy i nie przegraliśmy
Austria - w tej formie lepsi od Czechów, ale można ich pokonać
Szwajcaria - też można by ich pokonać, ale trzeba zagrać mądrze
Belgia - podobnie jak ze Szwajcarami
No i nie można zapominać o Francji również trudnym przeciwniku.
To jest ponad połowa rywali na EURO! A przecież już z tych ekip połowa jest do ogrania!
Tam tylko nie można zająć ostatniego miejsca w grupie i są spore szanse na wyjście z grupy.
A z zespołów, które jeszcze awans wywalczyć mogą zostają ekipy Danii, Węgier, Rosji, Szwecji, Norwegii, Chorwacji, Słowenia, Irlandia, Słowacja, Ukraina, Turcja, Holandia, Bośnia, Cypr, Izrael.
W gronie tych drużyn są ekipy słabsze i mocniejsze, ale wszystkie w naszym zasięgu. W grupie dwa remisy i wygrana gwarantuje nam przynajmniej drugie miejsce... Ale hola, hola! Popłynąłem teraz ;)
Zapewne Polacy jeszcze przegrają ze dwa razy i naród bardziej sceptycznie podejdzie do losowania i do występu na EURO, ale nie ja! Ja jak zwykle będę liczył na 5 punktów minimum w grupie i słabszego rywala w fazie pucharowej ;) Ale jest ciągłość. Polska jest po raz trzeci z rzędu na EURO, a według mnie (pomimo mniejszego splendoru) jest to turniej cięższy niż Mistrzostwa Świata.
A dzisiaj... Ave Polska!!! Gloria Victoribus!!!
Nadal przepełnia mnie radość i nie dowierzam troszkę, ale MAMY TO!!!!! Awans do EURO 2016 we Francji!!!
Zabawne było jak Borek i Hajto już w 82 minucie zaanektowali Francję :D Dokładnie powiedzieli "jeszcze osiem minut i Francja będzie nasza!"
Jestem przekonany, nawet prawie pewny, że po strzale Krychowiaka piłka jeszcze otarła się o Glika! Ale cała ta akcja, rozegranie tego rożnego było fenomenalne! Później pomyłka Pazdana, ale nawet większy błąd popełnił arbiter z Turcji! Faul był przed polem karnym i jedenastka nie powinna być podyktowana. Nieskromnie powiem, że też wyczułbym Waltersa, ale pewnie podobnie jak 'Bambi' nie sięgnąłbym tego.
Brawo Nawałka, który potrafił z zawodników niemających wiary w siebie stworzyć Drużynę! Drużynę, której boją się Irlandczycy, Szkoci i nawet Niemcy!
Brawa należą się oczywiście Lewandowskiemu, który do tej pory strzelał bramki tylko z rywalami mało wymagającymi. Teraz dwie bramki strzelone Szkotom w bardzo ważnych momentach. I jedna ta najważniejsza, dzisiaj z Irlandią! Dziękujemy.
Brawa należą się także Milikowi, który strzelał w pewnym momencie chyba równie ważne bramki. Brawo Pazdan! Brawo Glik!, Brawo Fabiański i Szczęsny! Brawo Mączyński! (nie wierzę, że to piszę, ale należy mu się) Brawo Grosik! Brawo Peszko za trzymanie luzu w szatni. Jutro będzie bój z Finlandią ;) Mila także brawo! Brawo Piszczek za asystę z Niemcami! Brawa dla nich wszystkich! Bo naprawdę wszystkim te brawa i gratulacje należą się! Należy im się to jak psu buda!
Dziękujemy!!! Dziękujemy!!! Dziękujemy!!!
Ale wiecie co jest najlepsze w tym wszystkim? Że na tą chwilę rywali na EURO mamy następujących:
Islandia - bardzo w naszym zasięgu, a nawet bym powiedział, że do pokonania ;)
Czesi - w naszym zasięgu. Trzeba zagrać z nimi lepiej niż na EURO 2012
Walia - zdecydowanie w naszym zasięgu
Irlandia Północna - do pojechania
Rumunia - umiejętności słabsze od naszych reprezentantów
Albania - do pojechania
Hiszpania - bardzo ciężki przeciwnik
Niemcy - patrz wyżej
Anglia - niewygodny rywal + patrz wyżej
Włochy - patrz wyżej ;)
Portugalia - dobrzy są, ale przecież ostatnimi czasy graliśmy trzy razy i nie przegraliśmy
Austria - w tej formie lepsi od Czechów, ale można ich pokonać
Szwajcaria - też można by ich pokonać, ale trzeba zagrać mądrze
Belgia - podobnie jak ze Szwajcarami
No i nie można zapominać o Francji również trudnym przeciwniku.
To jest ponad połowa rywali na EURO! A przecież już z tych ekip połowa jest do ogrania!
Tam tylko nie można zająć ostatniego miejsca w grupie i są spore szanse na wyjście z grupy.
A z zespołów, które jeszcze awans wywalczyć mogą zostają ekipy Danii, Węgier, Rosji, Szwecji, Norwegii, Chorwacji, Słowenia, Irlandia, Słowacja, Ukraina, Turcja, Holandia, Bośnia, Cypr, Izrael.
W gronie tych drużyn są ekipy słabsze i mocniejsze, ale wszystkie w naszym zasięgu. W grupie dwa remisy i wygrana gwarantuje nam przynajmniej drugie miejsce... Ale hola, hola! Popłynąłem teraz ;)
Zapewne Polacy jeszcze przegrają ze dwa razy i naród bardziej sceptycznie podejdzie do losowania i do występu na EURO, ale nie ja! Ja jak zwykle będę liczył na 5 punktów minimum w grupie i słabszego rywala w fazie pucharowej ;) Ale jest ciągłość. Polska jest po raz trzeci z rzędu na EURO, a według mnie (pomimo mniejszego splendoru) jest to turniej cięższy niż Mistrzostwa Świata.
A dzisiaj... Ave Polska!!! Gloria Victoribus!!!
sobota, 10 października 2015
Wisła - Chojniczanka
Jako, że jestem z Płocka i tutaj też mieszkam, często bywam na meczach tutejszych drużyn.
Dzisiaj była wyjątkowo sportowa sobota! O 14 mecz Jutrzenki Płock, na którym to moja kobieta robiła zdjęcia (lubi to i często bywa na meczach Ligi Mistrzów mężczyzn w ręczną), i gdzie Płockie szczypiornistki dosyć łatwo ograły rywalki z Wesołej 23:13. Później szybko do domu, odgrzałem sobie słoik schabu od Babci i jazda po Krzycha, bo za 45 minut startują nożni z Chojniczanką... Oczywiście przepisowa jazda po mieście (zahaczony jeden z naziemnych bukmacherów na prośbę brata) i na luziku 16:45 jesteśmy pod stadionem. Tłumów nie było, bo po pierwsze rywal marny (ani razu do tej pory z nimi nie wygraliśmy, ale marny), a po drugie pogoda delikatnie mówiąc nie rozpieszczała. Na wyświetlaczu telefonu miałem 7 stopni/odczuwalne 2 stopnie :P
W biuletynie (darmowy to biorę) wyczytałem, że nadchodzi zgoda pomiędzy sekcją ręcznych i nożnych piłkarzy Wisły.
Pomyślałem sobie 'fajnie!'. Przecież największa frajda była dla kibiców jak ręczni w 'Blaszak Arenie' zdobywali mistrza pokonując Iskrę Kielce, a zaraz potem leciało się z buta na stadion w euforii, bo przyjeżdżała Legia. I było się na obu spotkaniach. Wracało do domu zadowolonym bo ręczni wygrali, a nożni Legii punkty urwali. Teraz tak sobie pomyślałem, jaki stary już jestem :P
Dzisiaj dowiedziałem się także, ale już nie z pisemka tylko od kibiców, że prezydent miasta chce wylać asfalt dookoła murawy żeby zrobić tor do driftowania. Była impreza i musieli improwizować. Coś tam na murawę wyłożyli, później coś tam wylali, zawodnicy pojeździli lepiej i dłużej niż żużlowcy na Narodowym i później ten 'asfalt' zwinęli jak w Rosji ;) albo jak w filmach Barei osiedle przenośne.
Nie popieram. Według mnie jak chcą to niech sobie zrobią tor na obrzeżach miasta i tyle.
Co do samego meczu. Byłem zaskoczony tym jak bardzo naszym zawodnikom zależy na szybkim zdobyciu bramki! Już w pierwszych 15 minutach mogło, a nawet powinno być 2-0 dla nas. Niestety nieskuteczność to drugie imię naszego zespołu. Jednak co się odwlecze to nie utonie jak to mówią, czy jakoś tak. 45 minuta była dla nas szczęśliwa. Dośrodkowanie Ilieva na bramkę zamienił Łuczak. Zaraz po tym poleciał zacny dżingiel przy którym fetował swoje bramki Irek Jeleń i piłkarze rozeszli się do szatni.
Druga połowa rozpoczęła się od brutalnego ataku Grischoka na Stefańczyku. Arbiter Jarzębak początkowo chciał upomnieć zawodnika tylko żółtą kartką, ale techniczny 'Sokole Oko' podpowiedział, że czerwień będzie bardziej pasowała do stroju zawodnika gości. Sędzia z Piekar Śląskich jako znany polski esteta przychylił się do tej prośby i graliśmy w przewadze. A tak na serio to należała się ta czerwień. Po spotkaniu poszkodowany Cezary Stefańczyk zapytany przeze mnie powiedział, że ten człowiek jest nienormalny, żeby w 15 sekundzie drugiej połowy tak ostro wchodzić w nogi. (cały wywiad może kiedyś uda mi się wrzucić :P) Czarek dodał tylko, że jutro z Irlandią Polska wygra 2-0 i poleciał po L4. ;)
Kolejne minuty ukazywały coraz większą przewagę Nafciarzy. Jednak ci jak na złość strzelali albo w środek bramki, albo ponad nią. Zmieniło się to w 75 minucie. Wtedy to Mikołaj Lebedyński wykorzystał (w końcu bo wcześniej 3 super akcje spartolił) podanie Dominika Kuna i kibice byli spokojniejsi. Chociaż nie wszyscy. Krzychu siedzący obok spojrzał na kupony gdzie zagrał -2,5/Wisła i zależało mu na tym żeby już żadna bramka nie padła. Wiślacy atakowali nadal i wydawało się, że kolejna bramka jest tylko kwestią czasu. Fakt, bramka padła. Z tym, że dla gości. Brak słów... Tak szkolnych błędów to nawet dzieci w szkole nie popełniają... :P
Trudno, kupony do śmieci, radość z trzech punktów. I to tyle pozytywów chciałoby się powiedzieć, ale jednak nie. Pomimo tego, że w Champions League ręczni ulegli dosyć wyraźnie drużynie z Kilonii (23:37), to mój wieczór był całkiem przyjemny.
Spędziłem go razem z moją kobietą oglądając porażkę szczypiornistów, a później mogłem się przełączyć na 'Ranczo' i pośmiać z naszej polskiej smutnej rzeczywistości :)
Dzisiaj była wyjątkowo sportowa sobota! O 14 mecz Jutrzenki Płock, na którym to moja kobieta robiła zdjęcia (lubi to i często bywa na meczach Ligi Mistrzów mężczyzn w ręczną), i gdzie Płockie szczypiornistki dosyć łatwo ograły rywalki z Wesołej 23:13. Później szybko do domu, odgrzałem sobie słoik schabu od Babci i jazda po Krzycha, bo za 45 minut startują nożni z Chojniczanką... Oczywiście przepisowa jazda po mieście (zahaczony jeden z naziemnych bukmacherów na prośbę brata) i na luziku 16:45 jesteśmy pod stadionem. Tłumów nie było, bo po pierwsze rywal marny (ani razu do tej pory z nimi nie wygraliśmy, ale marny), a po drugie pogoda delikatnie mówiąc nie rozpieszczała. Na wyświetlaczu telefonu miałem 7 stopni/odczuwalne 2 stopnie :P
W biuletynie (darmowy to biorę) wyczytałem, że nadchodzi zgoda pomiędzy sekcją ręcznych i nożnych piłkarzy Wisły.
Pomyślałem sobie 'fajnie!'. Przecież największa frajda była dla kibiców jak ręczni w 'Blaszak Arenie' zdobywali mistrza pokonując Iskrę Kielce, a zaraz potem leciało się z buta na stadion w euforii, bo przyjeżdżała Legia. I było się na obu spotkaniach. Wracało do domu zadowolonym bo ręczni wygrali, a nożni Legii punkty urwali. Teraz tak sobie pomyślałem, jaki stary już jestem :P
Dzisiaj dowiedziałem się także, ale już nie z pisemka tylko od kibiców, że prezydent miasta chce wylać asfalt dookoła murawy żeby zrobić tor do driftowania. Była impreza i musieli improwizować. Coś tam na murawę wyłożyli, później coś tam wylali, zawodnicy pojeździli lepiej i dłużej niż żużlowcy na Narodowym i później ten 'asfalt' zwinęli jak w Rosji ;) albo jak w filmach Barei osiedle przenośne.
Nie popieram. Według mnie jak chcą to niech sobie zrobią tor na obrzeżach miasta i tyle.
Co do samego meczu. Byłem zaskoczony tym jak bardzo naszym zawodnikom zależy na szybkim zdobyciu bramki! Już w pierwszych 15 minutach mogło, a nawet powinno być 2-0 dla nas. Niestety nieskuteczność to drugie imię naszego zespołu. Jednak co się odwlecze to nie utonie jak to mówią, czy jakoś tak. 45 minuta była dla nas szczęśliwa. Dośrodkowanie Ilieva na bramkę zamienił Łuczak. Zaraz po tym poleciał zacny dżingiel przy którym fetował swoje bramki Irek Jeleń i piłkarze rozeszli się do szatni.
Druga połowa rozpoczęła się od brutalnego ataku Grischoka na Stefańczyku. Arbiter Jarzębak początkowo chciał upomnieć zawodnika tylko żółtą kartką, ale techniczny 'Sokole Oko' podpowiedział, że czerwień będzie bardziej pasowała do stroju zawodnika gości. Sędzia z Piekar Śląskich jako znany polski esteta przychylił się do tej prośby i graliśmy w przewadze. A tak na serio to należała się ta czerwień. Po spotkaniu poszkodowany Cezary Stefańczyk zapytany przeze mnie powiedział, że ten człowiek jest nienormalny, żeby w 15 sekundzie drugiej połowy tak ostro wchodzić w nogi. (cały wywiad może kiedyś uda mi się wrzucić :P) Czarek dodał tylko, że jutro z Irlandią Polska wygra 2-0 i poleciał po L4. ;)
Kolejne minuty ukazywały coraz większą przewagę Nafciarzy. Jednak ci jak na złość strzelali albo w środek bramki, albo ponad nią. Zmieniło się to w 75 minucie. Wtedy to Mikołaj Lebedyński wykorzystał (w końcu bo wcześniej 3 super akcje spartolił) podanie Dominika Kuna i kibice byli spokojniejsi. Chociaż nie wszyscy. Krzychu siedzący obok spojrzał na kupony gdzie zagrał -2,5/Wisła i zależało mu na tym żeby już żadna bramka nie padła. Wiślacy atakowali nadal i wydawało się, że kolejna bramka jest tylko kwestią czasu. Fakt, bramka padła. Z tym, że dla gości. Brak słów... Tak szkolnych błędów to nawet dzieci w szkole nie popełniają... :P
Trudno, kupony do śmieci, radość z trzech punktów. I to tyle pozytywów chciałoby się powiedzieć, ale jednak nie. Pomimo tego, że w Champions League ręczni ulegli dosyć wyraźnie drużynie z Kilonii (23:37), to mój wieczór był całkiem przyjemny.
Spędziłem go razem z moją kobietą oglądając porażkę szczypiornistów, a później mogłem się przełączyć na 'Ranczo' i pośmiać z naszej polskiej smutnej rzeczywistości :)
piątek, 9 października 2015
Szkocja - Polska
Wczorajszy mecz ze Szkotami to był prawdziwy horror!!! Dreszczowiec do jakich przyzwyczaiła nas raczej reprezentacja piłkarzy ręcznych tym razem na zielonej murawie sprawili nam piłkarze nożni.
Sam start spotkania był dla nas wręcz wymarzony. Szybko strzelona bramka Lewandowskiego w 3 minucie (był minimalny spalony, ale sędziowie mylili się już w bardziej oczywistych sytuacjach) i dobra gra Polaków pozwalała myśleć, że w tym meczu może być spokojne zwycięstwo. Biało-Czerwoni utrzymywali się spokojnie przy piłce, nie popełniali głupich błędów i nie notowali bezmyślnych strat. Dobrze przemyślane akcje i właściwe ustawienie naszych reprezentantów nie pozwalały Szkotom nabrać rozpędu czy też złapać rytm gry. Prostopadłe podania od Krychowiaka, Milika czy Mączyńskiego do szybkich Grosickiego i Błaszczykowskiego, a także wysuniętego Roberta Lewandowskiego rozrywały obronę rywali. Niestety takiej zimnej krwi i wyrachowania starczyło naszym zawodnikom tylko do 35-40 minuty.
Niestety na przerwę schodziliśmy już z wynikiem 1-1. W ostatniej akcji pierwszej połowy bierna postawa Łukasza Piszczka pozwoliła na dogranie Forresta do Ritchiego. Ten drugi na nasze nieszczęście oddał strzał życia. Z około dwudziestu pięciu metrów w samo okienko uderzył Matt Ritchie. Klubowy kolega Artura Boruca uciszył naszych kibiców i zdeprymował naszych zawodników przed drugą połową.
Drugie czterdzieści pięć minut rozpoczęło się od ataków gospodarzy. Wyborną sytuację miał Steven Naismith, ale w tylko sobie wiadomy sposób nie wpakował piłki do bramki bronionej przez Łukasza Fabiańskiego. Pod koniec 61 minuty Polacy mieli rzut wolny 35 metrów od własnej bramki. Grzegorz Krychowiak chciał rozpocząć szybki atak naszej reprezentacji i podał do Kamila Grosickiego. Zawodnik francuskiego Rennes niestety stracił w dość łatwy sposób futbolówkę. Dopadł do niej Darren Fletcher i podał do Ritchiego. Zawodnika Bournemouth gonił Grosicki i gdy wydawało się już, że Grosik przerwie akcję Szkotów piłka znalazła się pod lewą nogą Stevena Fletchera, a ten sprytnym strzałem pokonał Fabiańskiego. Trener Nawałka zaskoczył zmianami. Zaraz po straconej bramce za Milika wszedł Jodłowiec. Następnie Wawrzyniak zastąpił Rybusa i Olkowski wszedł w miejsce zmęczonego i w drugiej połowie mało widocznego Jakuba Błaszczykowskiego. W tamtym momencie myślałem, że trener Nawałka zwariował i robi zmiany jakby od tej trzeciej minuty meczu się nic nie zmieniło. Przecież nie było 1-0 dla nas tylko 2-1 dla Szkotów! Później w 89 minucie na boisko wbiega jakiś małoletni chłopaczek i robi sobie zdjęcie z Robertem Lewandowskim. Sędzia Kassai już podał technicznemu, że dolicza 3 minuty, ale po tym incydencie zmienił zdanie i dorzucił jeszcze jedną minutę. W 94 minucie Polacy wywalczyli rzut wolny 30 metrów od bramki Marshalla. Do piłki podszedł Grosicki i ja już widziałem jak 'lutuje' w trybuny. (Z chęci rehabilitacji po bramce na 2-1) jednak zrobił coś innego. Zagrał piłkę nisko w pole karne, w które wbiegł także Łukasz Fabiański. Nie było to bardzo dobre zagranie, ale na nasze szczęście jako pierwszy do zbyt krótko zagranej piłki doszedł Glik i sprytnie zmienił tor lotu piłki. Futbolówka trafiła jednego ze szkotów w rękę i Polacy podnieśli ręce w geście protestu i po to żeby zasugerować węgierskiemu arbitrowi nieprzepisowe zagranie Szkota, który powiększył obwód swojego ciała. Piłka trafiła w słupek, a po odbiciu leciała wzdłuż linii bramkowej. Na szczęście ja pierwszy dopadł do niej Robert Lewandowski. Co było później to chyba wie każdy. A ja końcówki wieczoru nawet nie pamiętam ;) (euforia działała)
Fajnie podsumował mecz mój przyjaciel, który powiedział, że Szkoci po dwóch strzałach życia pozbawili nas dwóch punktów. Faktem jest jednak to, że Polacy dobrze zagrali tylko 45 minut. 40 minut w pierwszej połowie i końcówkę meczu.
Chyba trzeba będzie się zrzucić na wpłatę kary dla tego chłopaczka od selfie ;)
A teraz przed nami mecz o wszystko z Irlandią w Warszawie. Trzeba ten mecz wygrać już w pierwszej połowie. Nie można pozwolić sobie na taką piłkarską niemoc przez 45 minut.A kibice muszą być aktywni przez 2 godziny! Doping przed meczem, głośno odśpiewany hymn, mega doping w trakcie spotkania i (oby) radość po ostatnim gwizdku!
W pozostałych meczach naszej grupy bez niespodzianek. Wygrali gospodarze... A tak na serio to niespodzianka była w Dublinie. Tam Irlandczycy pokonali mistrzów świata 1-0! Niemcy przeważali przez całe spotkanie, mieli bardzo dobre okazje. Bramkę nawet zdobyli, ale sędzia prawidłowo odgwizdał spalonego. Irlandczycy mieli jedną rewelacyjną kontrę i Shane Long wykorzystał tą sytuację z zimną krwią. W tabeli teraz mamy tyle samo punktów co Irlandczycy i w teorii wystarczy nam remis w Warszawie, ale trzeba ten mecz wygrać.
Trzeba kibicować i wspierać naszą reprezentację! Do boju POLSKO!!! ;)
Sam start spotkania był dla nas wręcz wymarzony. Szybko strzelona bramka Lewandowskiego w 3 minucie (był minimalny spalony, ale sędziowie mylili się już w bardziej oczywistych sytuacjach) i dobra gra Polaków pozwalała myśleć, że w tym meczu może być spokojne zwycięstwo. Biało-Czerwoni utrzymywali się spokojnie przy piłce, nie popełniali głupich błędów i nie notowali bezmyślnych strat. Dobrze przemyślane akcje i właściwe ustawienie naszych reprezentantów nie pozwalały Szkotom nabrać rozpędu czy też złapać rytm gry. Prostopadłe podania od Krychowiaka, Milika czy Mączyńskiego do szybkich Grosickiego i Błaszczykowskiego, a także wysuniętego Roberta Lewandowskiego rozrywały obronę rywali. Niestety takiej zimnej krwi i wyrachowania starczyło naszym zawodnikom tylko do 35-40 minuty.
Niestety na przerwę schodziliśmy już z wynikiem 1-1. W ostatniej akcji pierwszej połowy bierna postawa Łukasza Piszczka pozwoliła na dogranie Forresta do Ritchiego. Ten drugi na nasze nieszczęście oddał strzał życia. Z około dwudziestu pięciu metrów w samo okienko uderzył Matt Ritchie. Klubowy kolega Artura Boruca uciszył naszych kibiców i zdeprymował naszych zawodników przed drugą połową.
Drugie czterdzieści pięć minut rozpoczęło się od ataków gospodarzy. Wyborną sytuację miał Steven Naismith, ale w tylko sobie wiadomy sposób nie wpakował piłki do bramki bronionej przez Łukasza Fabiańskiego. Pod koniec 61 minuty Polacy mieli rzut wolny 35 metrów od własnej bramki. Grzegorz Krychowiak chciał rozpocząć szybki atak naszej reprezentacji i podał do Kamila Grosickiego. Zawodnik francuskiego Rennes niestety stracił w dość łatwy sposób futbolówkę. Dopadł do niej Darren Fletcher i podał do Ritchiego. Zawodnika Bournemouth gonił Grosicki i gdy wydawało się już, że Grosik przerwie akcję Szkotów piłka znalazła się pod lewą nogą Stevena Fletchera, a ten sprytnym strzałem pokonał Fabiańskiego. Trener Nawałka zaskoczył zmianami. Zaraz po straconej bramce za Milika wszedł Jodłowiec. Następnie Wawrzyniak zastąpił Rybusa i Olkowski wszedł w miejsce zmęczonego i w drugiej połowie mało widocznego Jakuba Błaszczykowskiego. W tamtym momencie myślałem, że trener Nawałka zwariował i robi zmiany jakby od tej trzeciej minuty meczu się nic nie zmieniło. Przecież nie było 1-0 dla nas tylko 2-1 dla Szkotów! Później w 89 minucie na boisko wbiega jakiś małoletni chłopaczek i robi sobie zdjęcie z Robertem Lewandowskim. Sędzia Kassai już podał technicznemu, że dolicza 3 minuty, ale po tym incydencie zmienił zdanie i dorzucił jeszcze jedną minutę. W 94 minucie Polacy wywalczyli rzut wolny 30 metrów od bramki Marshalla. Do piłki podszedł Grosicki i ja już widziałem jak 'lutuje' w trybuny. (Z chęci rehabilitacji po bramce na 2-1) jednak zrobił coś innego. Zagrał piłkę nisko w pole karne, w które wbiegł także Łukasz Fabiański. Nie było to bardzo dobre zagranie, ale na nasze szczęście jako pierwszy do zbyt krótko zagranej piłki doszedł Glik i sprytnie zmienił tor lotu piłki. Futbolówka trafiła jednego ze szkotów w rękę i Polacy podnieśli ręce w geście protestu i po to żeby zasugerować węgierskiemu arbitrowi nieprzepisowe zagranie Szkota, który powiększył obwód swojego ciała. Piłka trafiła w słupek, a po odbiciu leciała wzdłuż linii bramkowej. Na szczęście ja pierwszy dopadł do niej Robert Lewandowski. Co było później to chyba wie każdy. A ja końcówki wieczoru nawet nie pamiętam ;) (euforia działała)
Fajnie podsumował mecz mój przyjaciel, który powiedział, że Szkoci po dwóch strzałach życia pozbawili nas dwóch punktów. Faktem jest jednak to, że Polacy dobrze zagrali tylko 45 minut. 40 minut w pierwszej połowie i końcówkę meczu.
Chyba trzeba będzie się zrzucić na wpłatę kary dla tego chłopaczka od selfie ;)
A teraz przed nami mecz o wszystko z Irlandią w Warszawie. Trzeba ten mecz wygrać już w pierwszej połowie. Nie można pozwolić sobie na taką piłkarską niemoc przez 45 minut.A kibice muszą być aktywni przez 2 godziny! Doping przed meczem, głośno odśpiewany hymn, mega doping w trakcie spotkania i (oby) radość po ostatnim gwizdku!
W pozostałych meczach naszej grupy bez niespodzianek. Wygrali gospodarze... A tak na serio to niespodzianka była w Dublinie. Tam Irlandczycy pokonali mistrzów świata 1-0! Niemcy przeważali przez całe spotkanie, mieli bardzo dobre okazje. Bramkę nawet zdobyli, ale sędzia prawidłowo odgwizdał spalonego. Irlandczycy mieli jedną rewelacyjną kontrę i Shane Long wykorzystał tą sytuację z zimną krwią. W tabeli teraz mamy tyle samo punktów co Irlandczycy i w teorii wystarczy nam remis w Warszawie, ale trzeba ten mecz wygrać.
Trzeba kibicować i wspierać naszą reprezentację! Do boju POLSKO!!! ;)
niedziela, 4 października 2015
Zimny Lech.
Wczoraj pisałem o niemocy niektórych 'Mistrzów' z zeszłego sezonu. Lech dziś udowodnił swoją 'siłę'. Możliwe, że Cracovia zagrała super pierwszą połowę, ale to jak bardzo Gostomski chciał im w tym pomóc było aż niewiarygodne. Najpierw w 40 sekundzie strzelił młody Kapustka. Następnie w 3 minucie Rakels i w obu przypadkach lepiej mógł się zachować bramkarz Kolejorza. Na dodatek bodajże w 11 minucie Gostomski zagrał w nogi Jendriśka tak jakby obstawił wynik do 15 minuty 3-0 dla Pasów. Na jego nieszczęście Czech nie popisał się przerzutką i bramkarz Lecha był zmuszony obronić tą piłkę...
Za każdym razem jak gra Lech nie mogę się nadziwić jakim cudem w zeszłym sezonie grali tak dobrze?! Mieli Sadajeva, Ubiparipa i Keitę - ci piłkarze robili różnicę! Na bank... Srały muchy - będzie wiosna... Maciej Skorża w tym sezonie działa na zawodników uspokajająco i nasennie. Nie potrafią wybudzić się z letargu i przysypiają w obronie. Albo już z przyzwyczajenia zawodnicy grają przeciwko trenerowi? Przecież Lech ostatni tytuł mistrzowski zdobył w 2010 roku! A później długa posucha kiedy to właśnie mówiło się, że piłkarze z Poznania grają przeciwko, któremuś z trenerów. I nie ważne czy był to Zieliński, Bakero czy Rumak. Teraz przypomina mi się taki suchar - zawodnicy Lecha są nie do poznania... i nie do Gniezna :P Przecież Lechici w tej formie przegraliby nawet mecz międzypodwórkowy z Podolszycami! Gdybym był prezesem takiej drużyny jak Lech Poznań to zamroziłbym pensje wszystkich piłkarzy i trenera dopóki nie wskoczą do pierwszej ósemki, bo przecież to wstyd! Tak na dobrą sprawę gdyby spięli tyłki i mieli trochę farta zajęłoby im to miesiąc. To jest dosyć zabawne, że grajkowie tacy jak Kamiński, Linetty, Pawłowski, Hamalainen czy Robak nie potrafią zatrzymać ataku i pokonać obrony Podbeskidzia, które kolejkę później od Wisły Kraków na własnym boisku dostaje 6 bramek. No cóż, może w nagrodę za zdobycie superpucharu dostali spotkanie z facetami w czerni, a oni po kawce i wspólnym treningu trzepnęli wszystkim zawodnikom tym czyścicielem pamięci po oczach? Czort ich wie. A może pojawiły się na ich treningu takie stworki z kosmosu jak w Space Jam i pozabierały talent... Haha! Jaki talent?! No tak, przepraszam. Popłynąłem trochę. No cóż, być może jeszcze przypomną sobie jak się gra, strzela bramki i zdobywa punkty, ale muszą się spieszyć. Żeby nie okazało się, że będą sobie to przypominać w pierwszej lidze... Chociaż zimny Lech jest zawsze w cenie ;)
A wracając do wczorajszego wpisu dlaczego w Premier League wyróżniłem postawę Crystal Palace, Leicester i West Hamu? Ponieważ ustępują w tej chwili tylko dwóm ekipom z Manchesteru i Arsenalowi! Crystal Palace potrafiło pokonać Chelsea (mistrza kraju) i walczyło dzielnie z Manchesterm City! Leicester gra bardzo ofensywną piłkę, ładną dla oka, a na dodatek przynosi ona punkty! Piękne "come back'i" zaliczali z Aston Villą i Stoke. W obu meczach Lisy przegrywały 2-0 i udało im się na tych rywalach ugrać 4 punkty! Co do West Hamu... Świetna praca Bilicia! Ten facet potrafi ustawić drużynę i zmotywować piłkarzy nawet niedoświadczonych do wspięcia się na wyżyny umiejętności! Otwarcie sezonu z Arsenalem, pokonanie 3-0 Liverpoolu czy wreszcie zakończenie świetnej passy i pokonanie The Citizens to tylko początek. A z pewnością stać ich na więcej!
W Serie A dlaczego wymieniłem Inter? Ponieważ już dawno nie było takiego sezonu, żeby po 5 meczach z rzędu Nerazzurri mieli na koncie 15 punktów! Oczywiście teraz przyszły słabsze mecze. Porażka dotkliwa z Fiorentiną 1-4 i remis z Sampdorią 1-1, ale podopieczni Manciniego nadal liczą się w wyścigu po scudetto. A Sassuolo? Przecież ten zespół po odejściu Simone Zazy miał przestać strzelać bramki. I co się okazuje, że po siedmiu kolejkach mają na koncie 12 oczek. Czyli w pozostałych 31 kolejkach muszą dorzucić jeszcze 25 punktów i utrzymanie mają pewne!
W Primera Division chciałbym tylko zwrócić uwagę na postawę drużyny Eibar. Skazywani na pożarcie na razie się bronią, ale coś mi się wydaje, że i tak będą drżeć o utrzymanie jak przyjdzie załamanie formy.
Kończąc dzisiejszy wpis chciałem zauważyć że Henning Berg i Brendan Rodgers są wolni. Legia i Liverpool faktycznie spisują się poniżej oczekiwań, ale czy słabiej niż Mourinho i Skorża, którzy nadal będą walczyć o poprawę miejsc swoich drużyn w tabeli? ;)
P.S to co w ostatnim czasie wyprawia Robert Lewandowski jest wręcz NIE-SA-MO-WI-TE!!! Oby utrzymał formę strzelecką do meczów reprezentacji i zarówno Szkotom, jak i Irlandczykom zaaplikował po dwie brameczki ;)
Za każdym razem jak gra Lech nie mogę się nadziwić jakim cudem w zeszłym sezonie grali tak dobrze?! Mieli Sadajeva, Ubiparipa i Keitę - ci piłkarze robili różnicę! Na bank... Srały muchy - będzie wiosna... Maciej Skorża w tym sezonie działa na zawodników uspokajająco i nasennie. Nie potrafią wybudzić się z letargu i przysypiają w obronie. Albo już z przyzwyczajenia zawodnicy grają przeciwko trenerowi? Przecież Lech ostatni tytuł mistrzowski zdobył w 2010 roku! A później długa posucha kiedy to właśnie mówiło się, że piłkarze z Poznania grają przeciwko, któremuś z trenerów. I nie ważne czy był to Zieliński, Bakero czy Rumak. Teraz przypomina mi się taki suchar - zawodnicy Lecha są nie do poznania... i nie do Gniezna :P Przecież Lechici w tej formie przegraliby nawet mecz międzypodwórkowy z Podolszycami! Gdybym był prezesem takiej drużyny jak Lech Poznań to zamroziłbym pensje wszystkich piłkarzy i trenera dopóki nie wskoczą do pierwszej ósemki, bo przecież to wstyd! Tak na dobrą sprawę gdyby spięli tyłki i mieli trochę farta zajęłoby im to miesiąc. To jest dosyć zabawne, że grajkowie tacy jak Kamiński, Linetty, Pawłowski, Hamalainen czy Robak nie potrafią zatrzymać ataku i pokonać obrony Podbeskidzia, które kolejkę później od Wisły Kraków na własnym boisku dostaje 6 bramek. No cóż, może w nagrodę za zdobycie superpucharu dostali spotkanie z facetami w czerni, a oni po kawce i wspólnym treningu trzepnęli wszystkim zawodnikom tym czyścicielem pamięci po oczach? Czort ich wie. A może pojawiły się na ich treningu takie stworki z kosmosu jak w Space Jam i pozabierały talent... Haha! Jaki talent?! No tak, przepraszam. Popłynąłem trochę. No cóż, być może jeszcze przypomną sobie jak się gra, strzela bramki i zdobywa punkty, ale muszą się spieszyć. Żeby nie okazało się, że będą sobie to przypominać w pierwszej lidze... Chociaż zimny Lech jest zawsze w cenie ;)
A wracając do wczorajszego wpisu dlaczego w Premier League wyróżniłem postawę Crystal Palace, Leicester i West Hamu? Ponieważ ustępują w tej chwili tylko dwóm ekipom z Manchesteru i Arsenalowi! Crystal Palace potrafiło pokonać Chelsea (mistrza kraju) i walczyło dzielnie z Manchesterm City! Leicester gra bardzo ofensywną piłkę, ładną dla oka, a na dodatek przynosi ona punkty! Piękne "come back'i" zaliczali z Aston Villą i Stoke. W obu meczach Lisy przegrywały 2-0 i udało im się na tych rywalach ugrać 4 punkty! Co do West Hamu... Świetna praca Bilicia! Ten facet potrafi ustawić drużynę i zmotywować piłkarzy nawet niedoświadczonych do wspięcia się na wyżyny umiejętności! Otwarcie sezonu z Arsenalem, pokonanie 3-0 Liverpoolu czy wreszcie zakończenie świetnej passy i pokonanie The Citizens to tylko początek. A z pewnością stać ich na więcej!
W Serie A dlaczego wymieniłem Inter? Ponieważ już dawno nie było takiego sezonu, żeby po 5 meczach z rzędu Nerazzurri mieli na koncie 15 punktów! Oczywiście teraz przyszły słabsze mecze. Porażka dotkliwa z Fiorentiną 1-4 i remis z Sampdorią 1-1, ale podopieczni Manciniego nadal liczą się w wyścigu po scudetto. A Sassuolo? Przecież ten zespół po odejściu Simone Zazy miał przestać strzelać bramki. I co się okazuje, że po siedmiu kolejkach mają na koncie 12 oczek. Czyli w pozostałych 31 kolejkach muszą dorzucić jeszcze 25 punktów i utrzymanie mają pewne!
W Primera Division chciałbym tylko zwrócić uwagę na postawę drużyny Eibar. Skazywani na pożarcie na razie się bronią, ale coś mi się wydaje, że i tak będą drżeć o utrzymanie jak przyjdzie załamanie formy.
Kończąc dzisiejszy wpis chciałem zauważyć że Henning Berg i Brendan Rodgers są wolni. Legia i Liverpool faktycznie spisują się poniżej oczekiwań, ale czy słabiej niż Mourinho i Skorża, którzy nadal będą walczyć o poprawę miejsc swoich drużyn w tabeli? ;)
P.S to co w ostatnim czasie wyprawia Robert Lewandowski jest wręcz NIE-SA-MO-WI-TE!!! Oby utrzymał formę strzelecką do meczów reprezentacji i zarówno Szkotom, jak i Irlandczykom zaaplikował po dwie brameczki ;)
sobota, 3 października 2015
Prosto o piłce.
Tak ogólnie o piłce chciałem coś napisać Emotikon wink
Postawa Piasta Gliwice w tym sezonie trochę przypomina mi sytuację rodem z gry Fifa. W dodatku grają trudniejsze mecze na poziomie zaawansowanym, a nie na klasie światowej Emotikon wink stracili tylko 6 punktów z 33 możliwych do zdobycia. Mają 27 oczek na koncie i w tym momencie gdyby podzielić punkty (nawet doliczając Legii 3 punkty za mecz z Górnikiem) to Legioniści (wicemistrzowie Polski) musieliby odrobić 5 punktów do zespołu z Gliwic, żeby wyprzedzić Piastunki. A Lech?! Mistrz Polski... Ja powiedziałem na początku sezonu, że wygrali Superpuchar z Legią, a to zły znak! Wisła Płock w 2006 roku też wygrała z Legią w Superpucharze i niestety, ku mojej rozpaczy spadła z hukiem z ligi. W 2014 roku Superpuchar na Łazienkowskiej właśnie Legia Warszawa przegrała z zespołem Zawiszy Bydgoszcz. Bydgoszczanie śladem Płocczan spadli z ligi, może nie z hukiem, ale po rundzie zasadniczej mieli dramatycznie mało punktów. Kto wie, może i Nafciarze by trochę peleton podgonili w dodatkowych 7 meczach? A w lipcu 2015 Lech Poznań pokonał Legię i jak myślicie? Aktualnie zamykają tabelę a do bezpiecznej strefy tracą 6 punktów!
Ale nie tylko poznaniacy jako Mistrz Kraju sobie "kiepsko" radzą... Wystarczy spojrzeć w tabelę ligi angielskiej i zerknąć gdzie jest Chelsea albo w tabelę Serie A i spojrzeć na pozycję Juve.
W Premier League The Blues mają szczęście, że Newcastle, Sunderland i Aston Villa 'chcą' spaść z ligi (a przynajmniej nie starają się w niej pozostać), bo podzieliliby los zawodników z Poznania. Drużyna Jose Mourinho w tym sezonie gra jak swego czasu Fulham, Reading albo Wigan. Pomimo tego, że piłkarzy ma klasy światowej! Ale tego co się z nimi stało nie odgadłby zapewne nawet psycholog Jan Blecharz, który 'naprawił' Adama Małysza ;) Średnia jednego punktu na mecz z takimi zasobami ludzkimi w polskiej lidze gwarantowałaby zmianę na stanowisku trenera nawet w spokojnym Ruchu Chorzów! ;)
A co do drużyny Starej Damy, to ich też zaatakowała nagle jakaś pomroczność jasna. No cóż, chyba jednak strata głównych aktorów i żądeł źle się skończyła. Pirlo i Vidal rządzący środkiem pola i Tevez z Llorente strzelający bramki. Tych czterech zawodników zdobyło pewnie połowę bramek całego zespołu w poprzednim sezonie. A przecież starano się uzupełnić te braki i ściągnięto solidnych zawodników, za których zapłacono ponad 100 milionów euro! Niestety jeszcze nie wkomponowali się w drużynę albo umiejętności nie te. Takie życie. ;)
Chociaż obydwu klubom w Champions League idzie całkiem nieźle.
Co się dzieje z tą piłką? Nawet Barcelona ma problemy... Ale według mnie to wina niedostatecznej liczby klasowych zawodników na ławce. Zatrzymanie Xaviego i Pedro chociaż do stycznia mogłoby być lekiem na tą kiepską dyspozycję Katalończyków.
Ale żeby dać jakąś przeciwwagę do tych przykładów negatywnych podam pewne zaskoczenia in plus z tych lig. Jako, że zacząłem cały tekst od Piasta można by dorzucić z ekstraklasy Pogoń Szczecin i obydwu beniaminków.
W lidze angielskiej na plus zapisać można postawę Crystal Palace, Leicester i West Ham-u. Wszystkie te zespoły na początku sezonu zadziwiają formą.
W Serie A natomiast według mnie na plus można uznać formę Interu i Sassuolo!
O tym czemu akurat te zespoły wyróżniłem może napiszę w następnym wpisie.
A ja osobiście? Ja nadal wierzę, że Wisła Płock razem z nami kibicami i Stowarzyszeniem Sympatyków Klubu Wisła Płock będzie mogła się cieszyć z awansu do ekstraklasy na koniec sezonu Emotikon wink
Postawa Piasta Gliwice w tym sezonie trochę przypomina mi sytuację rodem z gry Fifa. W dodatku grają trudniejsze mecze na poziomie zaawansowanym, a nie na klasie światowej Emotikon wink stracili tylko 6 punktów z 33 możliwych do zdobycia. Mają 27 oczek na koncie i w tym momencie gdyby podzielić punkty (nawet doliczając Legii 3 punkty za mecz z Górnikiem) to Legioniści (wicemistrzowie Polski) musieliby odrobić 5 punktów do zespołu z Gliwic, żeby wyprzedzić Piastunki. A Lech?! Mistrz Polski... Ja powiedziałem na początku sezonu, że wygrali Superpuchar z Legią, a to zły znak! Wisła Płock w 2006 roku też wygrała z Legią w Superpucharze i niestety, ku mojej rozpaczy spadła z hukiem z ligi. W 2014 roku Superpuchar na Łazienkowskiej właśnie Legia Warszawa przegrała z zespołem Zawiszy Bydgoszcz. Bydgoszczanie śladem Płocczan spadli z ligi, może nie z hukiem, ale po rundzie zasadniczej mieli dramatycznie mało punktów. Kto wie, może i Nafciarze by trochę peleton podgonili w dodatkowych 7 meczach? A w lipcu 2015 Lech Poznań pokonał Legię i jak myślicie? Aktualnie zamykają tabelę a do bezpiecznej strefy tracą 6 punktów!
Ale nie tylko poznaniacy jako Mistrz Kraju sobie "kiepsko" radzą... Wystarczy spojrzeć w tabelę ligi angielskiej i zerknąć gdzie jest Chelsea albo w tabelę Serie A i spojrzeć na pozycję Juve.
W Premier League The Blues mają szczęście, że Newcastle, Sunderland i Aston Villa 'chcą' spaść z ligi (a przynajmniej nie starają się w niej pozostać), bo podzieliliby los zawodników z Poznania. Drużyna Jose Mourinho w tym sezonie gra jak swego czasu Fulham, Reading albo Wigan. Pomimo tego, że piłkarzy ma klasy światowej! Ale tego co się z nimi stało nie odgadłby zapewne nawet psycholog Jan Blecharz, który 'naprawił' Adama Małysza ;) Średnia jednego punktu na mecz z takimi zasobami ludzkimi w polskiej lidze gwarantowałaby zmianę na stanowisku trenera nawet w spokojnym Ruchu Chorzów! ;)
A co do drużyny Starej Damy, to ich też zaatakowała nagle jakaś pomroczność jasna. No cóż, chyba jednak strata głównych aktorów i żądeł źle się skończyła. Pirlo i Vidal rządzący środkiem pola i Tevez z Llorente strzelający bramki. Tych czterech zawodników zdobyło pewnie połowę bramek całego zespołu w poprzednim sezonie. A przecież starano się uzupełnić te braki i ściągnięto solidnych zawodników, za których zapłacono ponad 100 milionów euro! Niestety jeszcze nie wkomponowali się w drużynę albo umiejętności nie te. Takie życie. ;)
Chociaż obydwu klubom w Champions League idzie całkiem nieźle.
Co się dzieje z tą piłką? Nawet Barcelona ma problemy... Ale według mnie to wina niedostatecznej liczby klasowych zawodników na ławce. Zatrzymanie Xaviego i Pedro chociaż do stycznia mogłoby być lekiem na tą kiepską dyspozycję Katalończyków.
Ale żeby dać jakąś przeciwwagę do tych przykładów negatywnych podam pewne zaskoczenia in plus z tych lig. Jako, że zacząłem cały tekst od Piasta można by dorzucić z ekstraklasy Pogoń Szczecin i obydwu beniaminków.
W lidze angielskiej na plus zapisać można postawę Crystal Palace, Leicester i West Ham-u. Wszystkie te zespoły na początku sezonu zadziwiają formą.
W Serie A natomiast według mnie na plus można uznać formę Interu i Sassuolo!
O tym czemu akurat te zespoły wyróżniłem może napiszę w następnym wpisie.
A ja osobiście? Ja nadal wierzę, że Wisła Płock razem z nami kibicami i Stowarzyszeniem Sympatyków Klubu Wisła Płock będzie mogła się cieszyć z awansu do ekstraklasy na koniec sezonu Emotikon wink
Czas start...
Witam!
Na moim blogu będzie można przeczytać, a może w późniejszym okresie również zobaczyć, materiały związane ze sportem. Tematyka będzie nie tylko o piłce nożnej czy ręcznej, które są moimi ulubionymi dyscyplinami, ale także o innych dyscyplinach.
Niektóre wpisy będą robione na gorąco, niektóre po głębszych przemyśleniach, jedne krótsze, a inne dłuższe.
Nie wszystko będzie pisane na poważnie bo i ja nie jestem taką osobą. Nie będzie to także blog stricte 'jajcarski', ale chciałbym zmotywować niektóre osoby do przemyśleń i debaty na tematy przeze mnie poruszane.
Miłego czytania. I zapraszam do śledzenia mojej aktywności. ;)
Na moim blogu będzie można przeczytać, a może w późniejszym okresie również zobaczyć, materiały związane ze sportem. Tematyka będzie nie tylko o piłce nożnej czy ręcznej, które są moimi ulubionymi dyscyplinami, ale także o innych dyscyplinach.
Niektóre wpisy będą robione na gorąco, niektóre po głębszych przemyśleniach, jedne krótsze, a inne dłuższe.
Nie wszystko będzie pisane na poważnie bo i ja nie jestem taką osobą. Nie będzie to także blog stricte 'jajcarski', ale chciałbym zmotywować niektóre osoby do przemyśleń i debaty na tematy przeze mnie poruszane.
Miłego czytania. I zapraszam do śledzenia mojej aktywności. ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)